Szkoła i oceny - moje zdanie na ich temat

Hejka ! Na początku chciałabym was przeprosić za nie obecność, ale rozumiecie poprawianie ocen i w ogóle. Mówiąc już o ocenach ten poste jest im poświęcony i tym co myślę o szkole.

Ocena to taka łatka nadawana uczniowi przez nauczyciela. Która nagle oznacza jego wartość nie przygotowanie do sprawdzenia wiedzy. I nagle ta cyferka okazuje się mówić o osobie wszystko. Masz 2 w dzienniku? Jesteś gorszy, mniej inteligentny, nic nie znaczysz. Nikt nie zapyta o Twoje zainteresowania. O to czy może jesteś wartościowym uczciwym człowiekiem. Skąd Twoje oceny są kiepskie? Ty też jesteś. Nawet nie wiem w której chwili szkoła z miejsca gdzie powinniśmy się uczyć zmieniła się w chory plac rywalizacji o cyferki i atencje. Ale właściwie od początku tak to właśnie wygląda. Rodzice nie mówią "Idź, naucz się i bądź dobrym kumplem" mówią "przynieś dobre oceny". Jakby to wyznaczało wartość dziecka. I takie oceniane na 2 dziecko w podstawówce czuje ze zawodzi rodziców siebie i jest gorsze od kolegów. Ciągłe pytania "dostałeś jakieś oceny?" "Czemu tylko 3?" "Co dostał kolega?" "masz sprawdzian?". I tak się programujemy. Od małego - na ocenę. Zrobię to, wykuje to, dostane 5 i co dalej? Gówno za przeproszeniem ci z tego 5. Szkoła uczy nas kucia na pamięć po cyferkę w dzienniku dla dumy rodziców i paska na świadectwie. Nic twórczo, wszystko odtwórczo. Nic na logikę, wszystko z pamięci. Nic w tym wartościowego. I ta duma, chluba rodziny, która ma średnią 5.0 ale nie radzi sobie w społeczeństwie. Najbardziej jednak bawią mnie ci wielcy nauczyciele plastyki, techniki, muzyki i wfu którzy grają wielkich profesorów. Doktorowie habilitowani z muzyki, techniki, plastyki, którzy oceniają estetykę prac  10latków na poziomie ASP. Prawda jest taka, że oceny zabijają w dziecku wszelką twórczość. Bo od małego ma świadomość, że jeśli się nie wykuje 5 Nie będzie. Nauczyciel nie chce "swoimi słowami", on chce regułę z podręcznika. To nieważne ze uczeń rozumie materiał, on ma znać książkę na pamięć!. Najlepsze jest jednak gdy się starasz, uczysz, rozumiesz, chcesz zaliczyć, ale wypalający wzrok i strach przed oceną cię zabija. Dlaczego boimy się serii cyferek które nic nie znaczą?!. Błąd. Powinny niewiele znaczyć. Szkoła przygotowuje nas do życia którego nie ma i nigdy nie będzie. Do życia zaprogramowanych na kucie pamięciówek robotów. Do życia w rywalizacji o coś co nie ma żadnego znaczenia.  Gdzie propagowanie jakikolwiek wartości? Gdzie zasady moralności? Czemu nie ma etyki zamiast religii? I mówi to zagorzła chrześcijanka. Bo ja osobiście uwielbiam się uczyć. Dla siebie. Tego, co mnie ciekawi. Bez obawy przed dostaniem z tego złej oceny.

 I jeszcze żeby w szkole była jako taka atmosfera. Rówieśnicy dobijają cię i udowadniają ze są lepsi. Nauczyciele nadużywają swojej "władzy". Latem jest gorąco. Zimą zimno. A ty chcesz płakać. Szkoła uczy kłamać/ściągać udawać ze wszystko jest ok, że zawsze są lepsi od ciebie jakkolwiek nie zrobisz i tak będzie źle. Więc to jest przywilej? Mam szanować to, że mogę się uczyć? Będę jeśli nie popadnę przez system w depresję. Oops?. Wiem że 20 lat wstecz było źle i masakrycznie. Wiem, ja to wszystko wiem, ale teraz też nie jest dobrze. A skoro chcemy się rozwijać może powinniśmy zwalczać problemy? Może powinniśmy przestać zbywać mankamenty udając ze ich nie ma?. Dorośli zawsze będą mówić, że nastolatkowie wymyślają sobie problemy. Będąc zwalać winę na wiek dorastania i to nie jest okej ale co zrobimy ?. Szkoda ze każdy widzi problem ale nikt nie próbuje go rozwiązać.


Pamiętam jak byłam w podstawówce zawsze nie chciałam chodzić na angielski. Dlaczego ? bo się bałam, że dostanę złą ocenę, zawiodę rodziców i będę tą najgorszą nic nie umiejącą w klasie. Czyja była to wina ? oczywiście nauczycielki, bo zamiast poprawić, wytłumaczyć jeżeli nie umiałeś to krzyczała na ciebie, że już dawno powinieneś to umieć. Dopiero w gimnazjum, gdy teraz od 2 lat mam nowego nauczyciela nauczyłam się więcej niż przez te 3 lata podstawówki i angielski stał się moim ulubionym przedmiotem. 


Mam nadzieję, że post się jako tako podoba. Swoje opinie o ocenach i szkole możecie wyrazić w komentarzach w wolnym czasie chętnie poczytam :) 

SEE YOU SOON !!!

Tags:

Share:

3 komentarze

  1. Myślę tak jak Ty. Szkoła to pewien rodzaju wyścig szczurów. Dorośli narzekają na swoje prace, mam szacunek doo tego co robią, ale czy oni maja dla nas, nas uczniów? Nasza mama i tata to uczniowie, a ich szefowie to nauczyciele-cała praca to szkoła. Stresuja się tam, tak jak my. Jestem też zdania, że oceny nie odzwierciedlają naszej wiedzy, dlatego nigdy nie zależało mi na pasku.
    Super piszesz.

    zapraszam -> http://hot-schot.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę dokładnie tak samo jak Ty. Z tym że ja już się o cyferki tzw. - nie boję. Wszystko przez to, że w sumie nigdy ich się jako tako nie bałam. Dla mnie od zawsze nauka oznaczała coś, co ja sama się chce nauczyć i mając może dobrego nauczyciela, wejdzie mi to. Niestety przez większość swojej edukcji, jak do tej pory - trafiam na większość nauczycieli którzy zamiast interesować ucznia, uczą go techniki "wkuj na pamięc, olej i zapierdzielaj 100 dni przed maturą sam, bo nic nie ogarniesz". Oczywiście nie mam teraz matury w tym roku jeszcze, ale podejrzewam że 100 dni przed maturą, nagle zacznę szybko uczyć się żeby zdać. Nienawidzę tego pojęcia o uczniach że jeśli masz 2 to jesteś debilem, a jeśli 5 to wybitnym geniuszem. Sama mam 2,3,4 max i dostaje opinię z punktu widzenia nauczyciela, że nie zdam matury, że mało co umiem, że prawdopodobnie nie powinnam podchodzić. W głowie wtedy mam myśli typu "co cyferka ci powie, skoro umiem na własny rozum ten temat, a nie na regułke." I mała anegdotka na koniec - niestety, na maturach często doceniają regułki a nie logiczne myślenie ;)
    WIĘC JUŻ NIE ZDAM HEHE
    Super post! :)
    Mój blog-WEJDŹ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mądrze napisane :) Masz rację w 100%. Nas porównują do koleżanek, że niby jesteśmy ,,GORSZE,, Naszym zdanie inteligencja to nie tylko nauka. Nie znają cię. Oceniają i tyle,a tak na prawdę nic o tobie nie wiedzą. W nas np. rodzice nie wierzą :/ Ja Aga będę mieć średnią 5.08 czyli z paskiem, a oni co ? Nie wierzą :( Myślą, że kłamie. Nie wierzą w nasze zdolności :/ To trochę przykre, ale co zrobić. Super temat wybrałaś ;3 To jeden z twoich najlepszych postów ;3 Pozdrawiamy i ślemy buziaki :**

    OdpowiedzUsuń